Rozdział 86
„Jesteś ranna, kochanie?” pyta Bronx, wycierając krew z mojej twarzy rękawem.
Kręcę głową na „nie”, ale mam problem ze znalezieniem słów. Spoglądam w dół i wycieram ręce o sukienkę. Krople krwi się rozmazują. Czuję, jak łzy pieką mnie w oczach, gdy patrzę na Bronx. Ktoś zabił tego człowieka. Moje usta otwierają się i zamykają kilka razy, ale nie potrafię sformułować słów.
„Francis, proszę wsadź Lunę do samochodu. Powiem policji, że jeśli potrzebują zeznań, muszą przyjechać do hotelu. Zdobędę listę detektywów, żebyśmy mogli ich oczyścić przez MasonCo, zanim pozwolimy komukolwiek ją zobaczyć”. Słyszę, jak mówi Bronx. Czuję, jak Francis delikatnie mną kieruje.