Rozdział 57 Spoliczkuj sukę!
„Ty—!” Cassidy objęła dłonią piekący, spuchnięty policzek i spojrzała na Belindę z całkowitym niedowierzaniem.
Nigdy w najśmielszych snach nie spodziewała się, że dostanie w twarz od Belindy.
A Belinda nie powstrzymywała się od ciosów. Nawet jej ręka była zdrętwiała po uderzeniu Cassidy z całych sił.