Rozdział 60
Jej syn odwiedził ją w południe i przyniósł jej mnóstwo pożywnych przysmaków na lunch, których w tym momencie miała już dość. Nie pragnęła niczego bardziej niż normalnego domowego posiłku i dziś jej życzenie się spełniło.
„Moja synowa jest najsłodsza” – szczerze chwaliła Grace.
„Jeśli naprawdę tak ci się podoba, to chętnie będę ci przynosić lunch każdego dnia. Z tym małym dodatkowym dochodem, który mam, powinno wystarczyć, żeby nas oboje nakarmić” – Sabrina uśmiechnęła się radośnie z głębi serca, czując się tak szczęśliwa, jakby znalazła pieniądze na drodze.