Rozdział 458 Wszystko jest dozwolone na wojnie (część pierwsza)
„Dlaczego twoje odpowiedzi brzmią dla mnie tak słabo i nieprzekonująco?” Edward dopiero zaczynał dochodzić do siebie po operacji i był wciąż zbyt słaby, by pozostać przytomnym przez długi czas. Wszyscy jego przyjaciele przyszli go odwiedzić po pracy dzisiaj i po rozmowie z nimi wszystkimi, znów poczuł się zmęczony. Jego głowa stała się cięższa, a uśmiech nieco sztywny, jakby miał zasnąć w każdej chwili.
„Tato, spójrz na mnie! Jak mogłem cię okłamać? Jak kłamca mógł mieć tak szczere i niewinne spojrzenie?” Justin pośpieszył, żeby się wytłumaczyć, biegnąc do łóżka Edwarda ze słodkim uśmiechem. Złapał Edwarda za ramię i pochylił się do przodu, żeby przycisnąć swoją pulchną buzię do twarzy Edwarda, kręcąc swoim małym ciałem jak podekscytowany szczeniak.
„Nie kłam, ty mały diable. Spójrz na ciocię Leenę, która patrzy na ciebie ostrym wzrokiem. Gdyby jej oczy mogły zabijać, byłbyś tysiąc razy martwy. Jesteś pewien, że chcesz trzymać się swojej odpowiedzi?” Edward uśmiechnął się, przyciągając małą główkę Justina bliżej i szepcząc mu do ucha, a w jego głęboko niebieskich oczach błysnęła nuta chytrości.