Rozdział 267
„Nie wiem, Mia”. Głęboko zmarszczyłam brwi. Martwiłam się o męża, bardzo się martwiłam i nie potrafiłam jej powiedzieć dlaczego.
„Kochanie. Chodź tu”. Objęła mnie mocno, mocno uściskiem. „Wszystko będzie dobrze. Alex jest w porządku i jestem pewna, że tak pozostanie. Jeśli jest ktoś na świecie, w kogo możemy uwierzyć, że będzie w stanie o siebie zadbać w każdej sytuacji, to jest to twój kochanek. Zgadza się?”
Skinąłem głową w jej miękkie włosy. Miała rację.