Rozdział 571
Podczas spaceru natknęliśmy się na letni festiwal w małym parku. Kolorowe serpentyny powiewały na wietrze, a stragany i drzewa zdobiły latarnie, tworząc magiczną atmosferę. Powietrze wypełniał dźwięk
śmiech i muzyka, żywy kontrast ze spokojem pobliskiego oceanu.
„Wow” – wyszeptałam, a moje oczy chłonęły żywą scenę. „To jest piękne”.