Rozdział 502
„Może innego dnia” – powiedział Luke, patrząc mi w oczy. „Znajdziemy go. Obiecuję”.
Skinąłem głową, wrzucając bieg. „Mam taką nadzieję” – mruknąłem, skręcając na drogę. „A kiedy to zrobimy... zabiję go”.
Po wysadzeniu Luke'a zaparkowałem ciężarówkę na podjeździe, a jej reflektory rzucały długie cienie, które tańczyły na trawniku przed domem.