Rozdział 155
Huk! Z góry dobiegł odgłos strzału.
Zmysłowa atmosfera nagle się rozwiała, a moje oczy natychmiast się otworzyły. Zobaczyłem, jak ciało Dickena zadrżało, zanim przetoczyło się bokiem do wody, trzymając mnie w ramionach.
Gary wciąż był na szczycie klifu, a jego twarz była czerwona ze złości, gdy wycelował lufę pistoletu w Dickena. Wystrzelił jeszcze kilka razy, powodując, że woda wokół nas rozchlapała się. Otworzyłem usta, by przemówić, ale zanim jakiekolwiek słowa mogły opuścić moje usta, Dicken wciągnął mnie pod wodę i zaczął płynąć w głębsze rejony.