Rozdział 610 Przyjdź, aby świętować swoje urodziny
Sophia szepnęła, a jej słowa były ledwie słyszalne pod zasłoną pocałunków: „Czy nie podobają ci się inne prezenty, które tak starannie dla ciebie wybrałam?”
„To co innego”. Palce Alexandra delikatnie musnęły jej policzek, jego oczy były ciemnymi kałużami emocji, które zdawały się mięknąć pod wpływem czułości. „Ty, Sophia, jesteś jedynym darem na tym świecie, którego nie da się odtworzyć. Wszystko inne – cóż, można zastąpić. Ale ciebie – nigdy”.
Słabe światło zdawało się wstrzymywać oddech, a zapach róż unosił się w powietrzu, zamieniając chwilę w coś niemal namacalnego, ciężkiego od pożądania.