Rozdział 499
„Podnieś to” – warknął niecierpliwie strażnik. „Albo nie będzie kolacji dziś wieczorem”.
Ręce chłopca drżały, gdy próbował podnieść nić. Widok tego sprawił, że zrobiło mi się niedobrze, a mój wilk swędział, żeby wskoczyć i coś zrobić. Ale musiałem się zmusić, żeby zostać na miejscu. Nie byliśmy tu, żeby zaczynać walkę. Przynajmniej jeszcze nie teraz.
„Najpierw musimy znaleźć Blacka” – mruknął Edwin przez więź, wyczuwając mój gniew. „Ale zaufaj mi, gdy już to zrobimy, będziesz mógł zrobić, co zechcesz ze wszystkimi tymi draniami. Wiem, że tak zrobię”.