Rozdział 426 Zraniłbym każdego, tylko nie jego!
William prychnął sarkastycznie: „I ty to nazywasz przysięgą?”
Eliza spojrzała na niego z wściekłością: „Więc powiedz mi, czym właściwie jest przysięga? Czy muszę przysiąc, że umrę tysiąc razy, aby kwalifikować to jako przysięgę?”
„Jaki bezduszny jest ten człowiek. Wie, że namawiałam jego córkę, a mimo to jest tak natarczywy” – pomyślała.