Rozdział 481
Przywódca wyciągnął rękę, jego rękawiczka musnęła jej policzek. Zimna i szorstka skóra posłała dreszcz wzdłuż jej kręgosłupa i zesztywniała pod wpływem dotyku. Każda cząstka jej istoty krzyczała, żeby odtrącić jego dłoń, ale ona się powstrzymała. Gęsia skórka pojawiła się na jej ramionach i przełknęła ślinę, powstrzymując napływ żółci podnoszącej się w jej gardle.
„C...cokolwiek...zapłacił ci, ja...podwoję to”. Jej głos był ledwie szeptem, każde słowo ją kosztowało. Oddychanie stawało się coraz trudniejsze, jej żebra protestowały z każdym płytkim oddechem.
„ Hm” – zamyślił się, puszczając jej włosy i cofając się.