Rozdział 621
"O, hej Jess!"
Jesse odwraca się w stronę głosu, który rozpoznałby we śnie, a jego szczęka opada. „C-” – wykrztusza, patrząc to na rudą kobietę przed sobą z dwoma torbami na książki przewieszonymi przez ramiona, to znów przez okno na jej sobowtóra – nawet w jej ubraniach – znikającego teraz w ciemności. „Jak – co”
„Co się stało?” pyta Daphne, marszcząc brwi, przyglądając mu się bliżej, jej oczy robią się szerokie, gdy widzi jego wystające zęby.