Rozdział 657
To nie było kłamstwo; ciężko pracowałam na niektóre z tych ubrań i nie zamierzałam pozwolić mu się ich pozbyć. Uśmiechnął się, obsypując moją szyję delikatnymi pocałunkami.
„Dobrze” – mruknął. „A może jakiś kompromis?”
„Jaki kompromis?” Odchyliłem głowę do tyłu, umożliwiając mu lepszy dostęp.