Rozdział 289 Zdrada
Punkt widzenia Moore’a
Wszedłem do lochu, powietrze było gęste od zapachu strachu i potu. Pochodnie na ścianach migotały, rzucając cienie, które tańczyły na posiniaczonych twarzach Doktora Gromady i pielęgniarek.
Siedzieli skuleni na zimnej, kamiennej podłodze, z nadgarstkami związanymi za plecami. Widziałem przerażenie w ich oczach, gdy z trudem podnosili głowy i patrzyli mi w oczy.