Rozdział 408 NIEBEZPIECZNY SOJUSZNIK
BRENDA
Przycupnięty w wilczej postaci i osłonięty ciemnością, prześlizgnęliśmy się przez dziurę w zbutwiałym drewnie rybackiej chaty, wilgotnej od wilgoci.
Ukryci pomiędzy dwiema łodziami, obserwowaliśmy z odległości kilku metrów rozmowę dwóch mężczyzn.