Rozdział 644 Brak dowodów
Gdzie on tak szedł? Czy się przed kimś chował? Nigdy nie widziałem go tak ubranego – cholera, nigdy nie widziałem, żeby tak chodził! Coś w tym było nie tak, jakby to w ogóle nie pasowało do scenariusza.
Szybko wstałem i opuściłem królewski ogród. Przemierzał las stada, a ja poszedłem za nim, ciekawość wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem. Ale gdy go śledziłem, straciłem go z oczu w labiryncie drzew. Zatrzymując się w środku lasu, próbowałem zorientować się, dokąd mógł pójść.
Wtedy poczułem to - obecność za mną. Zanim zdążyłem się całkowicie odwrócić, żeby zobaczyć, kto to był, para rąk złapała mnie od tyłu.