Rozdział 637
Philip prychnął i rzucił Raymondowi spojrzenie.
Zadrwił: „Raymond, czy nie powinieneś dać tej smarkaczce nauczki za to, że nam grozi? Czy pozwalasz, by twoja współczująca natura wzięła górę i pozwoliła jej powtórzyć swój błąd? Jeśli inni biorą ją za przykład, jak my, starsi, powinniśmy radzić sobie z młodszymi członkami?”
Raymond zmrużył oczy na oskarżenie Philipa. Po przyjrzeniu się córce, jego wzrok przesunął się na milczącego Huntleya obok niej.