Rozdział 227
-Adonai-
Na sali sądowej zapadła krótka cisza, gdy wszyscy zajęliśmy miejsca, a starsi zebrali się wokół, patrząc to na mnie, to na siebie. Widziałem, że czekali, kto pierwszy przemówi.
„Myślę, że chciałbym zacząć od powitania naszego alfy z powrotem” – rzecznik, starszy Levi, wykonał swoją pracę. Rozległ się niesłyszalny pomruk. „Jestem pewien, że każdy tutaj chciałby wiedzieć, co się wydarzyło, co doprowadziło do tego wszystkiego. Proszę, alfo, czy mógłbyś opowiedzieć nam swoją wersję wydarzeń i kim są ci ludzie z tobą?”