Rozdział 115 Jaki psikus chciał tym razem zrobić
Celia wzięła głęboki oddech, powstrzymała się od złości i poszła umyć ręce.
Cerissa wzięła kilka kawałków chusteczek, wytarła plamy po kawie z torby i poskarżyła się cichym głosem: „Co za pech! Uprzejmie nalałam ci filiżankę kawy, ale nie mogłaś jej utrzymać. Na szczęście moja ukochana torebka nie została spalona. To bardzo cenne”.
Jej głos nie był zbyt głośny, ale wystarczająco głośny, by Celia mogła go usłyszeć.