Rozdział 365
Leona z niedowierzaniem wpatrywała się w telefon, a gdy usłyszała głos dochodzący ze środka, odłożyła go z zimnym wyrazem twarzy.
Przetarła oczy, czubek nosa ją bolał. „Czy to naprawdę ona zabiła tatusia?”
Boyd widział, że jest tak smutna i żałował, że pozwolił sobie na wymamrotanie: „Leona, ach, teraz to wszystko moje bzdury, nie jestem pewien, a mały wujek ma szczęście i wspaniałe życie, nie ma mowy, żeby umarł, może już ktoś go uratował, po prostu nie może się z nami teraz skontaktować”.