Rozdział 54: Kieszonkowe od mojego męża
Słuchając rozmów, Wiktoria nagle wyciągnęła rękę i powoli zdjęła maskę z twarzy, odsłaniając swoje prawdziwe i piękne oblicze.
„Utnij sobie głowę”. Głos był czysty jak woda, orzeźwiający. Wszyscy się odwrócili i zobaczyli ją z jedną ręką opartą o szybę samochodu, wyglądającą na rozbawioną.
To...ona?