Rozdział 152 Charlotte jest przecież naszym ojcem
Julian zawsze słuchał swojej matki, więc odpowiedział Seraphinie dokładnie tak, jak ona powiedziała.
„Okej, pójdę zapytać o pomoc mojego czwartego wujka!”
Seraphina ze złością poprosiła kierowcę, aby zawiózł ją do Difan. Ochroniarz i recepcjonista znali ją i nie zatrzymali. Po przybyciu na 88. piętro Jack nie odważył się wpuścić jej bezpośrednio do biura prezydenta. Uśmiechnął się i powiedział: „Seraphina, proszę tu zaczekać. Pójdę i poinformuję prezydenta”.